Tym razem nie będzie o urządzaniu, ale o życiu w ogóle :)
Bo dom tylko w pierwszym skojarzeniu, to ściany i meble...
A później, przychodzą cieplejsze myśli - dom to miłość, rodzina, dobra atmosfera.
Nie przez przypadek mówi się przecież, jak jest dobrze, że czujemy się jak w domu...
Dziś więc o tym bardziej metaforycznym pojęciu domu...
Bo dom, który z uśmiechem wspominamy, to dom pachnąc dobrym jedzeniem, ciepły i otwarty na gości.
Podam więc dziś przepis na granolę - długo zbierałam się do jej zrobienia... Przeczytałam kilkanaście przepisów i stworzyłam swój.
Czym jest granola? Bo takie pytanie wielu stawia, gdy chwalę się nowym przepysznym wynalazkiem.
Granola to mieszanina płatków zbożowych, orzechów, suszonych owoców i cukru (lub miodu), pieczona do chrupkości (mylona często ze sprzedawanym sklepowym crunchy).
Żadne kupne płatki nie są tak pyszne i zdrowe! To gwarantuję.
Dzięki granoli polubiłam nawet jogurt naturalny i codziennie taką mieszankę na śniadanie wcinam.
Na lekko ponad 2 kg granoli (dla mnie i mojego M to właśnie tygodniowy zapas) potrzebujemy:
- 400 - 500 g płatków owsianych (zależy od tego jakie kupię opakowanie) - najlepiej górskich
- 100 -130 g ziaren słonecznika
- 100 -130 g ziaren sezamu
- jedno jabłko starte na mus
- 2 łyżeczki cynamonu
- 5 łyżek cukru trzcinowego (warunek niekonieczny - czasem daję, czasem tylko miód)
- garść migdałów
- garść orzechów (różne mogą być, ja zwykle dodaję laskowe)
- 2 łyżki oleju słonecznikowego
- miód (najlepiej płynny) - min 7 łyżek.
I cóż - wszystko mieszamy razem w misce dodając tyle miodu, by wszystko się kleiło :).
Następnie nagrzewamy sobie piekarnik do 170 st. C
Na blachę wyłożoną pergaminem wysypujemy granolę.
Wstawiamy do piekarnika na 40-50 minut, a co 8-10 min. mieszamy, by po przypiekało się z każdej strony :).
Chwilę przed końcem możemy dodać też rodzynki lub/i suszoną żurawinę.
Po wyjęciu studzimy, a następnie łamiąc przekładamy do szczelnego pojemnika... Pojemnik nie musi być duży, bo dużo podjemy w trakcie :) Nie wiem, jak to się dzieje, ale ta z blachy jest najsmaczniejsza i nie można przestać jeść! :)
Granolę w szczelnym pojemniku można przechowywać długo, nawet kilka tygodni, ale nie łudźcie się, szybko będziecie biegli do sklepu po składniki na kolejną!
Pracy niewiele... Koszt... może niecy wyższy niż kupno np. musli w sklepie, ale efekt.... hmmm... bezcenny!!!
PS. To też zdrowy łakoć! Bo bez cukru (jeśli oczywiście zrezygnujemy z trzcinowego na koszt tylko miodu).
Szczerze polecam i pokażcie proszę, jak skusicie się na zrobienie swojej!
Smacznego!
Iza