niedziela, 8 lutego 2015

, ,

Na zdrowy poranek!! Czyli robimy zdrową, pyszną granolę!

Tym razem nie będzie o urządzaniu, ale o życiu w ogóle :)

Bo dom tylko w pierwszym skojarzeniu, to ściany i meble...
 A później, przychodzą cieplejsze myśli - dom to miłość, rodzina, dobra atmosfera.
Nie przez przypadek mówi się przecież, jak jest dobrze, że czujemy się jak w domu...

Dziś więc o tym bardziej metaforycznym pojęciu domu...
 Bo dom, który z uśmiechem wspominamy, to dom pachnąc dobrym jedzeniem, ciepły i otwarty na gości.

Podam więc dziś przepis na granolę - długo zbierałam się do jej zrobienia... Przeczytałam kilkanaście przepisów i stworzyłam swój.

Czym jest granola? Bo takie pytanie wielu stawia, gdy chwalę się nowym przepysznym wynalazkiem.

Granola  to mieszanina płatków zbożowych, orzechów, suszonych owoców i cukru (lub miodu), pieczona do chrupkości (mylona często ze sprzedawanym sklepowym crunchy).

Żadne kupne płatki nie są tak pyszne i zdrowe! To gwarantuję.
Dzięki granoli polubiłam nawet jogurt naturalny i codziennie taką mieszankę na śniadanie wcinam.

Na lekko ponad 2 kg granoli (dla mnie i mojego M to właśnie tygodniowy zapas) potrzebujemy:
- 400 - 500 g płatków owsianych (zależy od tego jakie kupię opakowanie) - najlepiej górskich
- 100 -130 g ziaren słonecznika 
- 100 -130 g ziaren sezamu
- jedno jabłko starte na mus
- 2 łyżeczki cynamonu
- 5 łyżek cukru trzcinowego (warunek niekonieczny - czasem daję, czasem tylko miód)
- garść migdałów
- garść orzechów (różne mogą być, ja zwykle dodaję laskowe)
- 2 łyżki oleju słonecznikowego
- miód (najlepiej płynny) - min 7 łyżek.

I cóż - wszystko mieszamy razem w misce dodając tyle miodu, by wszystko się kleiło :).

Następnie nagrzewamy sobie piekarnik do 170 st. C

Na blachę wyłożoną pergaminem wysypujemy granolę.

Wstawiamy do piekarnika na 40-50 minut, a co 8-10 min. mieszamy, by po przypiekało się z każdej strony :).

Chwilę przed końcem możemy dodać też rodzynki lub/i suszoną żurawinę.

Po wyjęciu studzimy, a następnie łamiąc przekładamy do szczelnego pojemnika... Pojemnik nie musi być duży, bo dużo podjemy w trakcie :) Nie wiem, jak to się dzieje, ale ta z blachy jest najsmaczniejsza i nie można przestać jeść! :)

Granolę w szczelnym pojemniku można przechowywać długo, nawet kilka tygodni, ale nie łudźcie się, szybko będziecie biegli do sklepu po składniki na kolejną!

Pracy niewiele... Koszt... może niecy wyższy niż kupno np. musli w sklepie, ale efekt.... hmmm... bezcenny!!!

PS. To też zdrowy łakoć! Bo bez cukru (jeśli oczywiście zrezygnujemy z trzcinowego na koszt tylko miodu).

Szczerze polecam i pokażcie proszę, jak skusicie się na zrobienie swojej!




Smacznego!
Iza

piątek, 23 stycznia 2015

, , , ,

Pledowy kompromis, czyli szyjemy pled!


Witajcie,

Czuć już powoli zbliżającą się wiosnę, nie??

Może nie w pogodzie, ale w szybciej wstającym i później idącym, spać słońcu...
Fakt... dalej jak wychodzę z domu i wracam jest ciemno, ale już troszkę mniej ciemno niż 3 tygodnie temu.

Niestety przez to, że cierpię na wieczny niedoczas, post ukazuje się dopiero teraz.

Chcę Wam pokazać jak tworzyłam pled, a właściwie narzutę na kanapę.
Mój M. uważał taką narzutę za element niezbędny - kanapa zniszczy się, jeśli nic na niej nie będzie.

Podobała mi się taka, jaka jest więc niechętnie podejmowałam rozmowy o wszelakim nakryciu.

Ostatecznie zdecydowaliśmy się na kompromis - narzuta będzie, ale to JA ją zrobię...

Niestety długo to trwało... Było kilka wersji, popełniłam kilka błędów.

Pierwotnie chciałam między materiałami umieścić owatę, którą używałam tu.

Jednak narzuta bardziej przypominała kołderkę, poza tym bardzo trudno było zrobić przeszycia...

Po wielu próbach, po wielokrotnym pruciu, zdecydowałam się na kocyk - na filcowy, czy polarowy kocyk.
Potrzebujemy więc:
- 2 kawałki materiału - na wewnętrzną i zewnętrzną część (zewnętrza ok 4-5 cm szersza i dłuższa od reszty)
- kocyk - wielkości jak wewnętrzna część materiału....

Fastrygujemy, lub zabezpieczmy szpilkami i zaczynamy przeszycia na materiale
odległość od siebie dowolna, ale trzeba jakąś sobie założyć, mniej więcej tak:


szyjemy...

Po przeszyciu wszystkiego (a trochę to potrwa), zawijamy zewnętrzną stronę i robimy zakładkę:


I przeszywamy - nawet podwójnie.

Wyszło tak:


Podoba się?? Też uszyjecie?


Pozdrawiam!
I.

sobota, 10 stycznia 2015

, , , , ,

Sztuka życia... znaczy szycia! Czyli szyjemy koszyczki!

Pomysł chodził za mną od dawna! Kiedyś widziałam takie koszyczki na jakichś targach, ale były oczywiście strasznie drogie, więc próbowałam podpytać autorkę - jak takie zrobić??

Nie chciała nic zdradzić, zapraszała do kupna :)

Szukałam więc w internecie, ale wszelkie opisy były dla mnie tak nieczytelne, że skapitulowałam... Do teraz!

Zastanawiałam się, co dodać by koszyczki były sztywne i takie wyglądające na miękkie. 

Wiedziałam, że odpada tektura, bo koszyczków chcę na razie używać w łazience :).
I robiąc inny projekt (za kilka dni pokażę), wymyśliłam - OWATA! (do kupna za grosze).

Moja owata była gruba (7mm), ale bez trudu się rozdziela, więc urwałam sobie na odpowiednią grubość.

Czego więc potrzebujemy do koszyczków?
- Ano kawałków materiału - zdecydowałam się 2 wzory, by inny był środek a inny na zewnątrz.
- kawałka owaty
- nożyczki
- szpilki
- igła, nitka (ja maszyna do szycia)
- dobre chęci :)

Zaczynamy:
 Materiały i owatę przycinamy na taki sam kształt. Materiał, który będzie w środku tniemy ok 5 mm. mniejszy i na razie go odkładamy.

Na lewą stronę materiału, który będzie w środku kładziemy owatę i składamy - tak by materiał był w środku, a owata na wierzchu.

Zszywamy materiał i owatę, by stały się kieszonką :) Materiał, który będzie na zewnątrz - jest teraz w środku.
*Muszę koniecznie napisać Wam o maszynach do szycia - a raczej o mojej maszynie :), ale to na odrębny post!
Następnie - jak na rysunku wyżej, układamy materiał tak, by widać było rogi - zaszywamy je w miejscach zaznaczonych niebieskimi kresami...

Odszyte rogi możemy odciąć :)

Odwracamy koszyczek na prawą stronę i...
Gdy tę część mamy gotową, analogicznie robimy z drugim kawałkiem materiału, ale już bez owaty
Tego koszyczka nie odwracamy na prawą stronę, tylko taki wkładamy do tego w groszki.
Materiał (i jeden i drugi) ładnie zawijamy do środka pomagając sobie szpileczkami.
A później wszywamy...
I jest!!
Możemy wywinąć, albo zostawić jak jest (wtedy jest wyższy).

Koszyczek jest piękną dekoracją łazienki, ale może też zbierać zabawki dzieci, organizować włóczki, guziki, kordonki.

Myślę, że każdy może znaleźć mu jeszcze wiele zastosowań :)

Jest to też świetny prezent :).

Ściskam!

PS. Jak podoba się Wam nowy look bloga?
Iza